środa, 24 kwietnia 2013

7.

Wiem sporo mnie tu nie było... Przepraszam, ale ost miałam dużo na głowie i nie ogarniam na razie wszystkiego. Przeprowadzka na swoje, dużo pracy, szkoła i w ogóle... Na razie mam napisane tyle co tu dodałam, musi Wam to wystarczyć :) I mam nadzieję, że tak będzie :) Pozdrawiam. 


***

Budząc się rano miałam nadzieję na piękny dzień, lecz po otworzeniu oczu wszystko legło w gruzach… Pati przy mnie już nie było, za oknem szaruga i deszcz… Pięknie, po prostu zajebiście, nic tylko skakać z radości… Spojrzałam na poduszkę obok i stolik, ale żadnej wiadomości od niej nie było. Telefon też pusty, ciekawe co się stało? Zwinęłam się w kłębek i przykryłam szczelniej kołdrą w nadziei, że jeszcze usnę. Po chwili usłyszałam szczęk klucza w drzwiach. Od razu podniosłam głowę do góry i pomyślałam, że jednak nie uciekła. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy.  Jakie było moje ogromne zdziwienie gdy w pokoju pojawił się Damian… Oczy zrobiły mi się większe i nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa… Po chwili jednak się opanowałam.
            - Co Ty tutaj robisz?

            - Hej. Jakie piękne przywitanie…

            - Nie strój mi tu cwaniaka, tylko mów co tu robisz? Skąd masz klucze?

            - Zachowałem gdyby mi się odwidziało i chciałbym wrócić… - Jego słowa zaczynały mnie trochę przerażać.

            - Wyjdź stąd! Nie mamy o czym rozmawiać. To wszystko jest już skończone, nie pamiętasz? Sam o tym zdecydowałeś, więc daj mi spokój.

            - Dziewczynka zaczyna się złościć? Podobasz mi się w tedy jeszcze bardziej.

            - Odbiło Ci? Wynoś się!! – Wyskoczyłabym z łóżka, ale jestem naga, więc za dużo nie zrobię.

            - Może sama mnie wyprowadzisz, co? No chyba, że jesteś naga po swoich igraszkach nocnych? – No tym mnie zagiął, jak Boga kocham szczenna opadła mi do podłogi.

            - Co Ty mówisz? Ubzdurałeś sobie coś i teraz ci odwala. Zostaw mnie w spokoju. Już wystarczająco mnie skrzywdziłeś…

            - Chyba nie do końca skoro tak szybko się pocieszyłaś i to jeszcze kobietą… Powiedz od zawsze Cię kręciły, nie? Dlatego tak chodzisz na tą siłownię, żeby się na nie napalać.

            - Odbiło Ci! Naprawdę Ci odwaliło… Nie będę się tłumaczyć, bo nie mam z czego. A teraz wynoś się! Powiedziałam Ci. – Chciałam wstać w tym momencie,  ale Damian się na mnie rzucił. Przygwoździł do łóżka i zaczął nachalnie całować. Czułam wstręt do niego i strach, że zrobi mi krzywdę. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć, ale zatkał mi usta dłonią. Ten idiota chcę mnie zgwałcić. Ta myśl jakby mnie otrzeźwiła i przypomniałam sobie wszystko czego do tej pory się uczyłam. Uśpiłam jego czujność poddając mu się i w odpowiednim momencie kopnęłam go z całej siły w kroczę. Odskoczył ode mnie i ja w tej chwili szybko chwyciłam ciuchy leżące na podłodze i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się w niej i szybko ubrałam. Dzielą mnie od niego tylko drzwi, a wiem, że on tak łatwo nie odpuści. Zaczęłam myśleć co mogłabym zrobić, ale za dużego polotu nie miałam, bo telefon został w pokoju…

            - Wiesz, że te drzwi długo nie wytrzymają?

            - Spieprzaj stąd! Co ja Ci takiego zrobiłam?

            - Wszystko moja droga, wszystko. – I co ja mam niby teraz zrobić? Zaczął uderzać w drzwi, które strasznie trzeszczały i miałam wrażenie, że zaraz wpadnie razem z nimi. Krzyczał przy tym, że zrujnowałam mu życie i wszyscy mają go w dupie. Jak ja nawet nie wiem o co mu chodzi. Co ja takiego niby zrobiłam. Boże co za idiota.. Od walenia w drzwi oderwał go dzwonek mojego telefonu. Stanął przy drzwiach i słyszałam tylko słowa, które on wypowiadał - „Hej. Jest, ale bierze prysznic. Tak dzisiaj się pogodziliśmy i znowu jesteśmy szczęśliwą parą. No to na razie.” I ten jego ironiczny śmiech po zakończeniu rozmowy.

- Twoja nowa przyjaciółka raczej nie jest zadowolona z tego co usłyszała.

            - Patrycja dzwoniła? Ty debilu…

            - No wyjdź i pokaż czego Cię nauczyli w tej szkole i na kursach. Powinnaś sobie przecież ze mną poradzić, a nie się chowasz po kątach.

            - Odwal się.  – Z jednej strony miał rację, bo mogłam sobie z nim poradzić, ale jak coś pójdzie nie tak? Jak uda mu się mnie powalić i zrobić krzywdę? Nie chcę tego. Moje myśli były teraz zajęte obmyślaniem co mogłabym mu zrobić jakbym wyszła i jak wszystko poprowadzić, żeby nic mi się nie stało. Teraz nawet nie wiem czy nie wziął czegoś do ręki i mnie tym nie uderzy jak tylko wyjdę.

wtorek, 26 marca 2013

6.


- Co Ty tu robisz? Późno już przecież.

- Wiem, ale pomyślałam, że możemy skończyć coś, co zaczęłyśmy. – I w tym momencie nie miałam już nic do gadki, bo moje usta zaczęły być miażdżone przez Jej. W szybkim tempie pozbyłyśmy się ubrań i wylądowałyśmy w łóżku. Ma delikatne dłonie, przez które moje ciało reaguję jak jeszcze nigdy. W jej ruchach było czuć pożądanie i chyba trochę strachu przed odrzuceniem. Widać było, że robię na niej duże wrażenie i chcę jak najszybciej dobrać mi się do majtek. Przez alkohol nie myślałam do końca logicznie i poddałam się temu. Było wspaniale. Nigdy wcześniej nie pomyślałam, że mogę zrobić to z dziewczyną, ale nie żałuję, było warto.


Rano, gdy otworzyłam oczy nie wiedziałam, co jest grane… Byłam opleciona przez ciało Pati, wszystko mnie bolało i jeszcze kac… Wszystko byłoby ok tylko, żeby nie ten kac… W sumie po tej nocy moje myśli jakoś już tak nie szaleją, chyba za bardzo się tym wszystkim przejmowałam. W końcu mi się podoba i ja jej, więc czemu by nie spróbować? Nigdy nic nie wiadomo, ale może być ciekawie. Przymknęłam powieki i bardziej wtuliłam się w jej ramiona. Powiedziała coś niezrozumiałego przez sen, ale się nie obudziła. Musiało mi się usnąć jeszcze, bo po kolejnym otwarciu oczu czułam się trochę lepiej i mojej towarzyszki nie było już w łóżku. Powędrowałam do kuchni w celu ugaszenia pragnienia i słyszałam po drodze szum prysznica, a już myślałam, że uciekła po cichu do domu. Tak się przyssałam do butelki z wodą, że w minutę całej nie było. Przemyłam sobie twarz zimną wodą, aby lepiej się rozbudzić. Niby trochę pomogła, usiadłam na stołku barowym i czekałam aż łazienka się zwolni. Pati poszła do pokoju, a ja szybko weszłam pod prysznic, żeby się z nią nie minąć po drodze. Nie wiem, co mnie napadło, przecież już wszystko we mnie widziała, więc nie ma, czego się wstydzić. Dobre sobie… Nie wiem ile minęło czasu, ale w końcu muszę przecież wyjść z tej łazienki. Jednym ręcznikiem okryłam swoje ciało, a drugim wycierałam włosy i szłam prosto do swojego pokoju. Otworzyłam komodę i szukałam odpowiedniej bielizny, gdy nagle poczułam jej dłonie, które podnoszą lekko mój ręcznik. Wciągnęłam głośno powietrze i powoli odwróciłam się w jej stronę.

- Hej. – Powiedziała z tym swoim niesamowitym uśmiechem.

- Hej. – Zabrakło mi powietrza w płucach… Nie wiedziałam jak mam się zachować.

- Widzę, że nie jesteś do końca przekonana po tej nocy? Zrobiłaś to przez alkohol, co? – Odsunęła się ode mnie o kilka kroków.

- Tak. Nie. Nie wiem… - Zaczęłam się plątać w tym wszystkim. – Po prostu to jest… Wszystko dla mnie nowe. Sama nie wiem co czuję, czy było mi dobrze i w ogóle… Muszę to wszystko sobie poukładać w głowie. – Popatrzyłam na nią z rezerwą.

- Dobrze, dam Ci trochę czasu. – Mówiła to podchodząc powoli do mnie. – Chcę Ci tylko powiedzieć, że strasznie mi się podobasz i to, co masz po ręcznikiem też mi się podoba. Wiem również, że ja na Ciebie też działam, ale sama musisz to odkryć… - Pocałowałam ją lekko w usta. Poczułam jak cała się spina. – Ok będzie lepiej jak już pójdę. Odezwij się jak już wszystko sobie poukładasz. Cześć. – Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo słyszałam już odgłos zamykanych drzwi. Myślałam, że dłużej będziemy o tym rozmawiać, ale mam sporo szczęścia widzę. Szybko się ubrałam i w końcu zrobiłam sobie coś do jedzenia. Usiadłam przed telewizorem i oglądałam jakieś pierdoły. Mój telefon nagle się rozdzwonił i zajęło mi chwilę zanim go znalazłam. Dzwoni Marta. Pogadałyśmy chwilę jak to się czujemy po wczorajszej imprezie i zapytała czy może taki sam skład jak wczoraj wpaść do mnie. Zgodziłam się, bo nie miałam innego wyjścia. Od razu zorientowałaby się, że coś nie gra, a pewnie chciała wypytać mnie o sytuację z Damianem. Z jednego gówna pakuję się w drugie… Po prostu świetnie. Wyłączyłam telewizor i spojrzałam na zegarek już 16, nieźle pół dnia przespałam, a za godzinę dziewczyny się zwalą mi na głowę. Szybko ogarnęłam pokój i kuchnie. Włożyłam po piwie do lodówki, znając życie to przyjdą pewnie z zaopatrzeniem no, ale niech będzie, że ja od siebie też coś mam.


Punkt 17 dziewczyny pakowały się do mojego mieszkania. Wszystkie przyniosły coś do jedzenia i oczywiście do picia. Ogarnęłyśmy szybko wszystko i mogłyśmy spokojnie rozmawiać przy butelce piwa. Na początek był temat wczorajszej imprezy jak, to każda wypiła odrobinę za dużo i co pamięta, a czego nie. Poszłam po kolejne butelki z piwem i Pati przyszła ze mną pod pretekstem pomocy. Wyciągałam piwa z lodówki, a ona od razu przytuliła się do mnie od tyłu i zaczęła powoli jeździć językiem po mojej szyi. Przeszły mnie przyjemne dreszcze, chciałam więcej i więcej, ale miałyśmy towarzystwo i nie mogło do niczego dojść. Szybko zamknęłam drzwi lodówki i spojrzałam na nią z pod byka, żeby tak nie robiła więcej, ale ona oczywiście nic sobie z tego nie zrobiła, tylko zabrała butelki z cwaniackim uśmiechem i wyszła z kuchni. Eh ja z tą dziewczyną zwariuję. Wzięłam pozostałe butelki i wróciłam do dziewczyn.    
Cieszyłam się, bo żadna nie zapytała o sprawę z Damianem… Nie mam ochoty o nim myśleć, a co dopiero rozmawiać. Zaprzepaściłam z nim tylko swój cenny czas, teraz zamierzam dopiero się wyszaleć. Kolejna porcja alkoholu i powoli miałyśmy wczorajszą fazę. Dobrze, że siedziałam dalej od Pati, bo to mogłoby się źle skończyć. Ona chyba za bardzo chciała pokazać, że coś do mnie świruję, a mi się taki bieg spraw nie bardzo podobał. Koło 2 w nocy dziewczyny zamówiły sobie taksówkę i poszły na nią. Oczywiście Ona wywinęła się mieszkaniem obok i zaraz pójdzie. Wyrzucałam właśnie puszki, gdy podeszła do mnie i od razu zaczęła całować moją szyję i przygryza płatek ucha. Oparłam ręce o blat i chłonęłam przyjemne dreszcze przebiegające moje ciało. Z każdym kolejnym razem coraz bardziej mi się podobało. Nie myślałam o tym za, wiele, ale ona jest cudowna. Jej dłonie powoli zaczęły gładzić skórę brzucha i zjeżdżały niżej do spodni, aby za chwilę przebiec w stronę moich piersi. Jej delikatne dłonie wywoływały bardzo miłe uczucie. Po chwili zostałam pozbawiona koszulki. Nie myśląc dłużej odwróciłam się do niej przodem, czym ją zwyczajnie zdziwiłam i dosłownie rzuciłam się na nią. Zachłannie całowałam w usta, moje ręce błądziły po całym jej ciele. Chwyciłam ją mocno za pośladki i usadowiłam na blacie kuchennym. Zrzuciłam jej koszulkę i zaczęłam całować szyję, ramiona, piersi, brzuch, aby po chwili znowu wrócić do ust. Odpięłam stanik i lekko ugniatałam brodawki, na zmianę całując je i ssąc. Pati wiła się pod moim dotykiem i widziałam, że też na nią działam. Moje ręce powędrowały do jej rozporka i powoli go odsuwałam, w między czasie miażdżąc jej usta. Spodnie równie szybko wylądowały na podłodze, co jej bluzka. Obie dużo ćwiczyłyśmy, więc ciała miałyśmy naprawdę wspaniałe. Poleciłam jej, aby złapał się mnie rękoma i chwyciwszy ją za pośladki ruszyłam do swojego pokoju. Całowałyśmy się praktycznie bez przerwy. Te pocałunki były całkiem inne niż z Damianem. W tych było więcej uczucia i delikatności, może tego akurat mi teraz trzeba? Opuściłam ją na łóżko i przyparłam swoim ciałem. Dzisiaj to ja stawiam warunki. Jeszcze długo w nocy nie spałyśmy, ale opłacało się.

****
Hej :) to jest ost rozdział, który mam napisany, więc nie wiem kiedy pojawi się kolejny. Jestem strasznie ost zapracowana i nie mam na nic czasu, także przepraszam, że nie komentuję Waszych blogów. Pozdrawiam.

środa, 13 marca 2013

5.


Rano obudziłam się z lekkim kacem. Z tego wszystkiego nawet nie wiem ile w końcu wypiłyśmy tych piw. Już po przebudzenie myśli zaczęły na mnie napierać i musiałam wszystko przemyśleć. Mój facet nazwał mnie dziwką, a tu pocieszycielka znalazła się w dziewczynie. Kurczę z jednej strony nie moja wina, że akurat ona mnie pociąga. Żadna kobieta tak na mnie nie działa jak ona. Ciągle w pamięci mam ten pocałunek, jej ciepłe miękkie usta, połączone ze smakiem alkoholu. To było bardzo przyjemne. Nigdy nie całowałam się z dziewczyną, ale jej pocałunek wywarł na mnie duże wrażenie. Dzisiaj obawiam się, że odwzajemniłabym ten pocałunek. Kurczę, czy ja naprawdę jestem lesbijką? Nie dowiem się jak nie spróbuję, ale co na to moi znajomi? Chyba lepiej jak na razie nikomu nic nie powiem. Z resztą może ona się tak zachowywała po prostu po alkoholu i tyle… Coś słabe masz te swoje wymówki… Nie ma to jak rozmawiać sama ze sobą. Popatrzyłam na zegarek jest wpół do 11. Jejku jak można tak długo spać? Ledwo odłożyłam telefon zaczął dzwonić. Sprawdziłam i na wyświetlaczu migało imię Marta. A ta, czego chcę o tej porze?

            - Słucham?

            - Hej. Co Ty jeszcze śpisz o tej porze? – Zdziwiła się.

            - No jak słyszysz. Co tam?

            - Kombinuję dziewczyny dzisiaj na wyjście do klubu. Potańczyć trochę, napijemy się czegoś?

            - No w sumie mogłabym się w końcu rozerwać. Kogo werbujesz? – Mam nadzieję, że tej nowej nie weźmie.

            - No ja, Ty, myślałam żebyś zadzwoniła do tej swojej Ani, może uda jej się dzieciaki, z kimś zostawić. Myślałam tez o tej Pati, wydaję się sympatyczną dziewczyną, mogłaby się z nami zintegrować, co Ty na to?

            - Ehh no jak tam uważasz… Jeszcze kogoś?

            - Coś ty taka sceptycznie nastawiona? No ogólnie wszystkie laski z siłowni.

            - Nie nic, wydaje Ci się. Po prostu jestem nieogarnięta jeszcze. Napisz mi jeszcze, o której i gdzie się spotykamy, ok?

            - Cieszę się, że Ci pasuję. Napiszę. Do zobaczenia.

            - No papa.- Jejku chyba nie jestem jeszcze gotowa się z nią zobaczyć twarzą w twarz. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, żeby doprowadzić się do stanu używalności. Tyle we mnie sprzecznych emocji, że nie wiem ile tak wytrzymam. Chyba upije się dzisiaj w trupa i niech się dzieje, co chcę. Po pół godzinnym prysznicu poszłam do kuchni, aby coś zjeść i napić się kawy. Postanowiłam resztę rzeczy Damiana schować do pudła i potem do niego zadzwonię, żeby je sobie zabrał. Po godzinie wszystko było spakowane. Usiadłam przed telewizorem i puściłam jakiś denny film na HBO. Wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać różne strony, weszłam również na face, a tam zaproszenie od koleżanki Patrycji. W pierwszej chwili nie wiedziałam, co zrobić, ale w końcu zaakceptowałam jej zaproszenie. Na szczęście nic nie napisała do mnie. Cały dzień jakoś tak szybko zleciał. Dostałam sms o 17 od Marty, że o 19 spotykamy się u niej. Przyszykowałam sobie obcisłe jeansy, do tego niebieską bokserkę, włosy upięłam w koka i białe nike, a na ramiona zarzuciłam szaro-białą bluzę. Postawiłam na sportowy styl, chciałam się po prostu pobawić, a nie kogoś wyrwać. Marta mieszka ode mnie jakieś pół godziny drogi, więc postanowiłam podjechać do niej busem i o równej 19 byłam u niej.  O dziwo wszystkie dziewczyny już siedziały i plotkowały. Pacnęłam się w głowę zanim weszłam do pokoju, bo zapomniałam całkiem o Ani, ale Marta wszystko załatwiła, za co bardzo jej podziękowałam.

            - Cześć wszystkim. – Przywitałam się z nieśmiałym uśmiechem.

            - Siema. Ładnie to tak zapomnieć o swoje koleżance z pracy? – Zapytała Ania rozbawiona.

            - Przepraszam. Sporo się wydarzyło od wczoraj i jeszcze się nie ogarnęłam. – Wszystkie spojrzały podejrzliwie oprócz Pati, bo ona o wszystkim wiedziała. – Nie ważne powiem wam, kiedy indziej dzisiaj idziemy się przecież bawić, nie?

            - Masz szczęście, że to jest impreza gdzie na mieście, bo tak to byśmy Ci nie podarowały.

            - Tak, też się z tego cieszę. - Wystawiłam im język.  – To co, zbieramy się?

            - No pewnie. Dziewczęta wyruszamy się zabawić. Żadnych gadek o facetach dzisiaj. – klasnęły wszystkie w dłonie i zaczęły się ubierać. Pati chyba było głupio za wczoraj, bo spoglądała na mnie tylko czasami i to na bardzo krótko. Wepchałyśmy się wszystkie do windy, a że była nas 8 to trochę ciasno było, jeszcze dziewczyny zaczęły się wygłupiać i Pati, żeby mnie nie zgniotła swoim ciałem musiała położyć ręce po obu stronach mojej twarzy. Od razu zaczęłam płyciej oddychać i zaczerwieniłam się troszkę. Przed wyjściem z windy musnęła lekko moje usta, tak żeby reszta nie zauważyła. Boże jak tak kobieta na mnie działa… Nie mogę tak dłużej… Chyba się na nią rzucę dzisiaj. Tylko, co ona sobie pomyśli tutaj taka nie dostępna, a za chwilę dobiera się do niej. Nie myśl teraz o tym!! Weszłyśmy do klubu roześmiane jakbyśmy coś jarały po drodze. Marta pomyślała o wszystkim i zarezerwowała lożę, od razu zamówiłyśmy po drinku. Ona usiadła obok mnie. Robi to specjalnie, ja to wiem. Po jej zmieszaniu nie ma ani śladu, bardzo dobrze się bawi, bo wie, że nie jest mi obojętna, co za małpa. Wypiłyśmy już po 3 drinki i zaraz ruszamy na parkiet, ale jeszcze przed wyjściem, Pati położyła mi rękę na udzie i szepnęła do ucha, że ślicznie wyglądam. Od razu na mojej twarzy wypełzł rumieniec. Kurczę niech ona przestanie. Ruszyłyśmy na parkiet i myślałam, że tam da sobie trochę spokoju, bo w końcu tańczyłyśmy wszystkie razem. Po chwili dziewczyny zaczęły się gdzieś ulatniać i zostałam tylko z Anią i nią. Ania jest mężatką z dwójką dzieci, więc każdy facet, który do niej podchodził zostawał automatycznie odsyłany. Pati zaczęła jakieś ukradkowe otarcia, ale widząc, że nic sobie z tego nie robię zaczęła szukać zapewne laski na dzisiejszą noc. Nie zwracałam na nią żadnej uwagi, przetańczyłam z Anią kilka piosenek i usiadłyśmy w loży. Zamówiłyśmy po kolejnym drinku i obserwowałyśmy bawiący się tłum. Nie było jak porozmawiać, bo muzyka głośna, a nie chciałam zdzierać sobie gardła. Po chwili zauważyłam jak Ona tańczy z jakąś dziewczyną. Widać było, że świetnie się bawiła. A ja? Poczułam się zazdrosna…, Czemu to wszystko musi być takie skomplikowane? Jak mam rozpoznać te wszystkie uczucia? Muszę się upić. Postanowione. Skinęłam Ani głową czy chcę kolejnego drinka, ale ona odmówiła, więc poszłam tylko dla siebie. Resztę dziewczyn gdzieś wcięło jak zawsze. Usiadłam z powrotem i potem już nawet nie liczyłam ile piję i co.

Zaczęło kręcić mi się w głowie, co oznaczało, że powinnam przystopować.  Anna się już ulotniła do domu, więc siedziałam sama i mogłam bezwstydnie wpatrywać się w dobrze bawiącą dziewczynę. Mój mózg był już lekko zamglony. W pewnym momencie poczułam jak Ona siada obok mnie. Spojrzałam na nią, ale nic się nie odezwałam, po chwili odwróciłam wzrok i sięgnęłam po drinka. Nie mogłam się go napić, bo szanowna koleżanka stwierdziła, że mam już dość. W sumie racja, bo jutro będzie kac jak nie wiem. Oparła się plecami o oparcie i wpatrywałam w ludzi. Nawet nie wiem, kiedy Pati pochyliła się nade mną i zaczęła całować. To było takie przyjemne, że odwzajemniłam pocałunek. Poczułam jej rękę na swoim brzuchu i przeszły mnie dreszcze, moje ciało idealnie reagowało na jej poczynania.  Była ewidentnie z siebie zadowolona. Ukradkiem spostrzegłam zarys sylwetek dziewczyn i od razu odsunęłam ją od siebie. Popatrzyła na mnie zdezorientowana, ale zaraz zrozumiała, o co chodzi, bo wparowały wszystkie, żebyśmy się już zbierały. W momencie wytrzeźwiałam, taka adrenalina, żeby nas nie zobaczyły, aż zaśmiałam się w duchu. Szybko pozbierałyśmy swoje rzeczy i wyszłyśmy z klubu. Dziewczyny miały nieźle w lane, więc nasza droga powrotna była bardzo zabawna. Jedna się wywaliła, śmiałyśmy się z niej pół godziny, inna gadała jakieś głupoty o różowych słoniach w szafach, nie powiem fajnie było. Pożegnałam się z nimi pod moim blokiem i poszłam do siebie. Weszłam do łazienki umyłam się, przebrałam w piżamę, z krótkich spodenek i koszulki z krótkim. Gdy już prawie się kładłam ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam nawet nie patrząc przez oczko i mnie zamurowało. 

wtorek, 5 marca 2013

4.


            - Co to za dziewczyna z psem? – Zapytała Ania.

            - Znajoma z siłowni. Jest instruktorką. Przychodzi tutaj często.

            - Jak od niej odeszłaś cały czas Cię obserwowała. – Popatrzyła na mnie jakoś tak dziwnie.

            - O co Ci chodzi? Musiało Ci się coś wydawać. – Przerwałam na moment. – Te twoje dzieciaki mają tyle energii, że to jakaś masakra jest.

            - Ha ha, ale jak Ci mówiłam to mi nie wierzyłaś. Teraz masz za swoje.

            - Dobra nie gadaj tyle tylko daj mi się napić wody. – Cieszyłam się, że udało zmienić mi się tak szybko temat. Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Ja też, co chwilę ukradkiem na nią zerkałam i widziałam, że mnie obserwuję… Chyba muszę tu przychodzić, aby dowiedzieć się, o co chodzi. A jak ona jest lesbijką i pomyśli sobie, że coś między nami będzie? Nie chce jej sprawić zawodu, bo wydaje się na w porządku dziewczynę. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy.

Siedziałyśmy jeszcze z dwie godziny na ławce o rozmawiałyśmy o pierdołach, w końcu chłopcy się zmęczyli i zebraliśmy się do domów. Gdy przekroczyłam tylko drzwi od razu poszłam pod prysznic. Po pół godzinie byłam już rozluźniona i odświeżona. Damiana nie było, zostawił mi kartkę, że musi coś załatwić i nie wie, kiedy wróci. Ja natomiast położyłam się na łóżku i włączyłam sobie „Dziewczynę z tatuażem” bardzo mi się podoba ten film. Jednak chłopcy tak mnie wymęczyli, że nie dotrwałam do jego końca.

Rano tak mi się nie chciało wstawać no, ale cóż, jak mus to mus.  Wygramoliłam się z łóżka, ale zauważyłam, że Damian nie wrócił na noc. Ciekawe? Pewnie zabalował z chłopakami gdzieś. Porozmawiam z nim później. Wyszykowałam się i poszłam do pracy. Dzień minął mi szybko i przyjemnie. Wróciłam do domu, a jego dalej nie było. Dzwonię do niego i po 3 sygnale odebrał.

            - Hej kochanie. Co się dzieję?

            - Hej, możesz mi powiedzieć gdzie jesteś?

            - Wchodzę właśnie do klatki, zaraz będę. – Powiedziałam tylko ok i się rozłączyłam, po chwili wszedł do mieszkania. – Co tam?

            - Gdzieś ty się tyle podziewał? Martwiłam się. – Pierwszą część zdania wypowiedziałam trochę z nerwami.

            - Oj wyluzuj mała. Byłem z chłopakami na piwku, a potem usnąłem u jednego w mieszkaniu, a rano od razu od niego pojechałem do pracy. Nic się przecież nie stało.

            - Ja nie mam do ciebie pretensji, tylko mógłbyś, chociaż napisać sms-a.

            - Oj jak zwykle przesadzasz.

            - Ja przesadzam? Wiesz, co wal się.

            - Jak Ty się do mnie odzywasz? Nie pozwalasz sobie za dużo?

            - Będę się odzywać jak mi się podoba. Już myślałam, że między nami się ułoży, ale zapomniałam, że piwko z kolegami jest ważniejsze… Wiesz, że nigdy Ci tego nie broniłam, ale myślałam, że poświęcimy trochę czasu naszemu związkowi.

            - Znowu zaczynasz? Jest w ogóle coś jeszcze do ratowania? – Zapytał z sarkazmem.

            - A nie? Kto przez dwa dni mi powtarzał, że chce, aby się ułożyło? Może sobie to wymyśliłam, co?

            - Mówiłem tak, bo chciałem Cię przelecieć… Jesteś naiwna jak myślałaś, że będę chciał dalej z tobą być. – Kpił sobie ze mnie.

            - Tak nie będziemy rozmawiać. – Podeszłam do niego wymierzyłam mu siarczysty policzek. – Wynoś się z tego mieszkania i nie pokazuj mi się więcej na oczy. – Chyba się zdziwił moją reakcją, bo bez słowa poszedł do naszej sypialni spakował swoje rzeczy i wyszedł bez żadnego słowa. Jak on śmiał w ogóle coś takiego powiedzieć? Byliśmy ze sobą 5 lat, a on mnie potraktował jak zwykłą dziwkę… Nie chce go już znać. Dochodziła godzina 16,a ja musiałam trochę odreagować słowa tego skurwiela. Poszłam do parku i czekałam na Pati. Tak się zamyśliłam, że nawet nie poczułam jak jej piec liżę moje palce.

           - Hej, żyjesz? – Szturchnęła mnie lekko w bark. W tedy dopiero oprzytomniałam.

           - Hej. Tak żyję. Przepraszam, ciężki dzień dzisiaj miałam. Cześć Maxiu. – Mówiłam to patrząc ciągle na Maxa, żeby nie wyczytała wszystkiego z moich oczu.

            - Ok, nie wnikam. Max aport. – Rzuciła daleko piłkę i pies popędził za nią.

            - A Tobie jak minął dzień?

            - Bardzo dobrze. Prace mam taką, jaką lubię, ludzie w tym klubie są strasznie mili, więc nie mam, na co narzekać.

            - To dobrze. – Jakoś straciłam humor na wszelkie rozmowy. Max podchodził do mnie, co chwilę i próbował wyciągnąć do zabawy, ale na to też nie miałam ochoty. – Stało się coś złego? Max, każdego potrafi rozweselić, a Ciebie jakoś nic nie rusza. – Zapytała z troską w głosie.

            - No stało się. W sumie nie wiem, czy to dobrze, czy źle… Jeszcze tego nie ogarnęłam.

            - Wiesz, co? Chodź do mnie. Mam w lodówce kilka piw, napijemy się, Ty się wyżalisz może poczujesz się lepiej. – Popatrzyłam na nią z ukosa i widziałam malujący się na jej ustach uśmieszek, w pewnym momencie pomyślałam, jak mogą smakować jej usta? Potrząsnęłam głową.

            - W sumie, czemu nie.- Wcześniej to powiedziałam niż pomyślałam, ale innego wyjścia nie miałam, musiałam pójść. Mieszkała dwa bloki dalej ode mnie, a jakoś nigdy się nie spotkałyśmy. Dziwne, musiała wybrać sobie jakąś inną drogę dojścia do parku. Weszłyśmy do jej mieszkania, Max od razu wskoczył na fotel i usadowił się wygodnie. Widać, że to jego miejsce, uśmiechnęłam się mimowolnie na ten widok. Mieszkanie ma utrzymane w całkowitym porządku. Widać, że jest zorganizowaną i poukładana dziewczyną. Poszłyśmy do kuchni i poczęstowała mnie piwem.

            - Przeprowadziłaś się tutaj chyba nie dawno, co? – Zaczęłam rozmowę.

            - Tak. Mój związek nie skończył się najlepiej i wolałam ulotnić się z Kielc. Nie chciałam wpadać na tą osobę non stop, potrzebowałam czegoś nowego, a Tu na śląsku znalazłam wszystko, czego mi potrzeba. -  Uśmiechnęłam się zalotnie. Co jest grane?  Boże, naprawdę jesteś taka ślepa? Laska leci na Ciebie!! Kurwa może byś tak skończyła gadać ze sobą. Dobrze wiedziałaś, na co się piszesz przychodząc tutaj!

            - Uu przykro mi z tego powodu. – Pociągnęłam duży łyk piwa.

            - Nie ma, czego. Już jest po wszystkim. No to opowiadaj, co się dzieję z Tobą?

            - Rozstałam się dzisiaj ze swoim facetem, który nie dosłownie, ale zasugerował, że jestem dziwką. Ot cała historia. – Wydymałam usta.

            - Uuu no to też nie ciekawie. A to ten, co widziałam Was na ławce w parku? Wydawaliście się tacy szczęśliwi.

            - Tak to ten sam. W tedy myślałam, że zaczyna się w końcu polepszać w naszym związku, ale jak widać byłam głupia.

            - Faceci to świnie. Dlatego ja się z nimi nie wiąże. – O rzesz Ty w mordę!! Szczena mi opadła, ale czego ja się spodziewałam? Przecież dawała mi jakieś tam sygnały, że jest mną zainteresowana. I co ja mam teraz zrobić?

            - Przepraszam, że zapytam… Wolisz dziewczyny?

            - Z całą pewnością. – Uśmiechnęła się do mnie figlarnie. – Chyba ci to nie przeszkadza?

            - Nie, jasne, że nie. – Ha ha na pewno? Bo mi się jednak wydaję, że jesteś przerażona?

            - Jeszcze jedno piwko? – Zapytała.

            - Tak, poproszę. – Wzięłyśmy kolejne piwo i udałyśmy się do salonu obejrzeć coś w telewizji. Ja nie miałam ochoty roztrząsać ani tego, co się przed chwilą dowiedziałam, ani rozstania z moim facetem.  Trafiłyśmy na jakąś komedię i miałyśmy niezły ubaw. Łapałam się, co jakiś czas, że zerkam na Pati i bardzo podoba mi się jej dźwięczny śmiech. Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale chyba nic dobrego z tego nie wyjdzie. W pewnym momencie poczułam jej dłoń na moim udzie. Nie wiedziałam, co mam zrobić i uciekłam do łazienki pod pretekstem potrzeby. Stanęłam przed lustrem serce waliło mi jak oszalałe… Byłam spanikowana, ale czy to tak do końca prawda? Sama nie wiedziałam. Wróciłam do niej i już kolejne piwo stało otwarte. Szybko pociągnęłam dużego łyka i starałam się skupić się na filmie, ale nic mi z tego nie wychodziło. Dochodziła godzina 23, a my byłyśmy już trochę wstawione.

            - Wiesz będę się zbierała już do domu. Późno się zrobiło.

            - Powinnaś zostać. Jest już ciemno i może coś Ci się stać po drodze.

            - Przecież mieszkam nie daleko. Nic mi się nie stanie.

            - Dobra to, chociaż napisz mi sms jak dojdziesz do domu. Daj telefon zapisze Ci mój nr.

            - Nie przesadzasz? Spotkamy się przecież jutro. – Spojrzała na mnie groźnie i wolałam dać jej ten telefon. Wpisała mi swój nr i nalegała abym dała jej znać jak będę już w domu. Zgodziłam się i już miałam wychodzić, gdy złapała mnie za rękę odwróciła w swoją stronę i bez żadnych skrupułów pocałowała mnie w usta, a potem oznajmiła, że teraz mogę już iść. Szczena tego wieczoru opadła mi drugi raz i jak najprędzej poszłam do siebie.   W duchu przeklinałam samą siebie, jak mogłam być taka głupia i do niej iść. Szybko weszłam do domu zamknęłam drzwi i położyłam się do łóżka. Napisałam jeszcze do Pati, że wszystko ze mną dobrze i podziękowałam za piwo. Dostałam wiadomość zwrotną, iż się cieszy, że wszystko ze mną dobrze, życzyła mi również dobrych snów. Miałam dość dzisiejszego dnia i od razu usnęłam. 

środa, 27 lutego 2013

3.


No to z racji Lizzy, że nie możesz się doczekać dodaję kolejny ;) Pozdrawiam.
****



- Przepraszam, że Panią wystraszyłam, ale tak szybko Pani wyszła z siłowni, że pomyślałam, iż coś się stało.

            - Och, dziękuję, ale wszystko jest jak w najlepszym porządku. – Uśmiechnęłam się przyjacielsko na potwierdzenie tych słów.

            - Kamień spadł mi z serca i jeszcze raz przepraszam, że Panią wystraszyłam.

            - Nie jestem żadną Panią. Mam na imię Frankie. – Wyciągnęłam dłoń w jej kierunku.

            - A ja Patrycja. Miło mi poznać. Nie będę przeszkadzać, ubierz się w spokoju. – Chyba miałam zwidy, ale jej oczy jakby się rozjaśniły na chwilkę i wyszła. Boże ja już wariuję. Szybko się przebrałam, jeszcze wilgotne włosy związałam w kitkę, pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam do domu. Przez całą drogę myśli zaprzątała mi Patrycja. Co się ze mną dzieję?

Weszłam do domu i rzuciłam torbę w kąt i wzięłam się za przyrządzanie obiadu. Postanowiłam upiec dzisiaj udka, przynajmniej mało roboty z tym jest. Wstawiłam mięso do piekarnika i obrałam ziemniaki. Powędrowałam do pokoju i włączyłam telewizor. Jest druga zanim Damian przyjedzie obiad akurat będzie gotowy. Zostawiłam na jakimś polskim serialu, bo oczywiście o tej porze nie ma nic ciekawego w telewizorze. Starałam się o niczym nie myśleć, bo za dużo tego wszystkiego się uzbierało ostatnio i nie chce sobie robić jeszcze większego mętliku w głowie niż mam. Usłyszałam szczęk otwieranych drzwi, kiedy byłam już w kuchni i odlewałam ziemniaki.

            - Masz świetne wyczucie czasu. – Zawołałam do Damiana. – Obiad gotowy.

            - To świetnie skarbie. Idę umyć ręce. – Przywitał się ze mną buziakiem i natychmiast usiadł do stołu mówiąc, że jest głodny jak wilk. Zjedliśmy posiłek w miłej atmosferze opowiadając sobie jak nam minął dzisiejszy dzień. Oczywiście ja pominęłam fakt o moim zauroczeniu. Po obiedzie położyliśmy się na trochę, bo później pójdziemy na spacer.

Około godziny 16 zebraliśmy się i wyszli pochodzić po mieście. Zahaczyliśmy o miłą knajpkę kilka ulic od naszego bloku i zamówiliśmy lody. W tej knajpce podawali najlepsze mieliśmy ją już wypróbowaną. Po ich zjedzeniu poszliśmy do parku. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak para młodych nastolatków. W pewnym momencie zauważyłam Pati. Szła oczywiście ze swoim pięknym psem. Nie patrzyłam na nią już tak długo, z resztą byłam z Damianem i nie robiła na mnie takiego wrażenia jak wcześniej. Pomyślałam, że to tylko moja wyobraźnia płatała mi figle wcześniej. Czułam jej wzrok na nas, ale nic sobie z tego nie robiłam udawała, że jej tu nie ma. Zaczęłam łaskotać Damiana i jak miął odeprzeć atak uciekłam w stronę naszego bloku. To było najlepsze wyjście, aby jak najszybciej się stamtąd ulotnić. Damian niczego nie podejrzewał, a dziewczyna nawet nie wiem, co o niej powiedzieć.  Damian złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię. Zaczęłam się chichrać, bo wyglądaliśmy komicznie. Ludzie mieli z nas niezły ubaw, ale w tym momencie nie przeszkadzało mi to, bo w końcu między nami zaczęło się polepszać. Wróciliśmy do domu we wspaniałych nastrojach i znowu wylądowaliśmy w łóżku. Cieszyłam się tymi chwilami, w końcu czułam, że mu na mnie zależy, że można to jeszcze uratować. Usnęłam w jego ramionach nawet nie wiem kiedy.

Rano obudził mnie budzik. Dzisiaj nie ma leniuchowania trzeba iść do pracy. Przynajmniej nie będą dzisiaj mówić, że jestem zrzędliwa, bo przez ostatnich kilka dni niestety nie mieli ze mną łatwo. W łazience spędziłam 15 minut, po czym się ubrałam zjadłam szybkie śniadanie, pożegnałam się z Damianem i wyszłam. Do pracy mam, blisko, więc poszłam spacerkiem. Kilka dni temu nie pomyślałabym, że jednak mogę być jeszcze szczęśliwa i uśmiechać się tak jak teraz. Gdyby ktoś na mnie spojrzał, powiedziałby, że jestem wariatką, bo śmieję się sama do siebie. Weszłam do budynku, część pracowników już była. Uśmiechnęłam się do nich i przywitałam, po czym weszłam do swojego biura. Minęło już kilka godzin, a ja siedziałam i sprawdzałam wypełnione dokumenty z wczorajszego dnia. Ostatnio jest dość spokojnie nikt nic nie kradnie, aż mnie to dziwi no, ale cóż. Słyszę pukanie do drzwi i mówię ciche „proszę”. Zza drzwi wychyla się głowa Ani, mojej dobrej znajomej z kadr.

            - Hej, masz chwilkę?

            - Jasne wchodź. Kawy?

            - A z miłą chęcią poproszę.

            - No to Aniu, co Cię do mnie sprowadza?

            - A Ty już ten swój służbowy ton. – Pokazała mi język, a ja się tylko zaśmiałam. – Chodzą plotki, że jesteś dzisiaj w dobrym nastroju. Przyszłam sprawdzić czy to prawda.

            - Wy już nie macie się, czym zajmować tylko plotkowaniem o wszystkich? – Wiedziałam, że tak będzie. Rozbawiła mnie trochę.

            - Oj już nie przesadzaj. Sama wiesz, że ostatnio byłaś nie do wytrzymania.

            - Dobra, dobra wiem o tym. Sprawy z Damianem na razie się wyprostowały, więc wiesz. – Wytknęłam jej język.

            - O, bardzo mnie to cieszy. Mam nadzieję, że jakoś wam się wszystko unormuję, bo jesteście naprawdę fajną parą.

            - Dzięki. Dowiem się jeszcze czegoś na swój temat?

            - Ha ha nie. Raczej nie mam żadnych nowości. Będziesz dzisiaj w parku?

            - Pewnie tak. Szkoda nie korzystać z tak pięknej pogody.

            - O tym samym pomyślałam i chce zabrać dzisiaj dzieciaki, aby pograły trochę w piłkę. Wiem, że lubisz się ruszać to może się z nimi pobawisz? One Cię uwielbiają.

            - Ha ha nie ma to jak wykorzystywać swoje znajome do zabawy z dziećmi, co?

            - Wiesz, że dzięki temu mogę trochę od nich odpocząć.

            - Dobra nie ma sprawy. O której planujesz iść?

            - Tak gdzieś, koło 16. Pasuję?

            - Jasne nie ma problemu. – Dopiłyśmy swoje kawy, pogawędziłyśmy jeszcze trochę, i każda zajęła się swoimi obowiązkami. Równo o 14 wyszłyśmy z pracy. Ania jeszcze mi przypomniała o naszym spotkaniu i się pożegnałyśmy. Wróciłam do domu 20 po drugiej i przyrządziłam sobie warzywa na patelni. Damian z reguły jak ja też pracuję do 14 i jada gdzieś na mieście. Przynajmniej ma pretekst, żeby częściej chodzić na siłownię. Zawsze się z niego śmieję no, ale cóż, faceci… Przewracam oczami na tę myśl.  Po zjedzonym posiłku wchodzę na Internet, aby sprawdzić poczty itd. Za 20 czwarta przebieram się w czarne spodnie od dresu i szarą bluzę z nike, wkładam adidasy również z nike i biegnę lekkim truchtem do parku. 

Przysiadam na pobliskiej ławce i długo nie muszę czekać na Annę i jej dwóch łobuziaków, Pawła i Dawida. Mają po 5 i 6 lat i są naprawdę słodcy. Ja nie wiem jak ona może mieć ich dość. Chociaż z tym zdaniem poczekam chyba, aż będę miała swoje dzieci. Przywitałam się z chłopcami oraz moją znajomą i dzieciaki od razu pociągnęły mnie, aby z nimi grać. Wygłupialiśmy się, śmialiśmy jak głupki jakieś. Co chwile któregoś łapałam w ręce, aby odebrać im piłkę, ale nie protestowali, śmiali się jeszcze głośniej. Dawid zamachnął się i kopnął tak piłkę, że nie zdążyłam jej zatrzymać i poleciała za mnie. Oczywiście młodym nie chciało się ruszyć tyłków, więc ciocia Frankie musiała pobiec po nią.

Gdy do niej dobiegałam przy moich nogach pojawił się piękny labrador. Od razu zaczęłam się z nim bawić, bo wiedziałam, kogo to pies. Spojrzałam w górę i uśmiechnęłam się do jego właścicielki, po czym z powrotem zaczęłam głaskać  czworonoga.

            - Widzę, że bardzo Cię polubił. Z reguły nie jest taki przyjazny dla nieznajomych.

            - Chyba wyczuł, że lubię takie zwierzaki jak on. Jak się wabi?

            - Max.

            - Ślicznie. Cześć Maxiu.

            - Widzę, że często ty bywasz.

            - Tak. Mieszkam nie daleko i tutaj najlepiej mi się odpoczywa.

            - To tak jak mi. Max uwielbia to miejsce. – Uśmiechnęła się do mnie.

            - A ja się cieszę, że lubi to miejsce, bo od razu zakochałam się w twoim psiaku. – Wstałam, żeby móc na nią spojrzeć. Zmieszała się trochę, ale odwzajemniła gest.

            - Zawsze przychodzę tutaj o tej samej porze, więc jak będziesz chciała możesz też przychodzić i się z nim bawić. – Puściła mi oczko. Z oddali słyszałam jak dzieciaki się niecierpliwią i musiałam iść.

            - Ok, na pewno skorzystam z propozycji. A teraz wybacz, ale dzieciaki mojej znajomej nie dadzą mi spokoju. Do zobaczenia. – Również się ze mną pożegnała i ruszyłam do chłopców. Pobawiliśmy się jeszcze z pół godziny i tak mnie wymęczyli, że musiałam iść trochę odpocząć. 

sobota, 23 lutego 2013

2.


Hej :) Nie wiem jeszcze co ile będą się pojawiać nowe rozdziały... Jeżeli ktoś chcę być informowany o dalszych częściach, to proszę zostawić nr gg w komentarzu. 
Dziękuję bardzo za wcześniejsze opinie. Miłego czytania ;)

****

Wstałam powoli z ławki i ruszyłam w kierunku swojego bloku. Nie wiedziałam, co zastanę po powrocie do domu, ale nie bardzo chciałam teraz zawracać sobie tym głowę. Chcę tylko jak najszybciej znaleźć się pod prysznicem i w moim cieplutkim łóżku. Gdy weszłam do mieszkania z „naszego” pokoju usłyszałam, że Damian ogląda jakiś film, szybko weszłam do pomieszczenia zabrałam swoją bieliznę i piżamę i poszłam do łazienki. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i napawałam się tym cudownym uczuciem wody spływającej po moim ciele i zmywającej resztki nerwów dzisiejszego dnia. Nawet nie usłyszałam, kiedy drzwi łazienki się otworzyły i pod prysznic wszedł również mój chłopak, wzdrygnęłam się, gdy mnie dotknął i lekko przestraszyłam. Nie pamiętam już, kiedy byliśmy w takich okolicznościach, przez te ciągłe kłótnie nawet się nie dotykaliśmy. Przytulił się do moich pleców i tak staliśmy pod ciepłą wodą nie odzywając się do siebie. Nie wiem ile minęło czasu zanim się odezwał.

            - Myszko powiedz mi, co się z nami stało? – Zapytał takim smutnym głosem, że aż mnie przeszły ciarki.

            - Nie mam pojęcia kochanie, ale nie jest między nami dobrze.

            - To ja akurat wiem. Zawsze jakoś udawało nam się wszystko przezwyciężać, a teraz?

            - Tak zawsze nam się udawało, ale teraz sam widzisz, że jest już coraz gorzej. Sama już nie wiem, co do ciebie czuję. To wszystko zaszło za daleko i albo ze sobą pogadamy szczerze, albo to wszystko się rozpadnie.

            - Wiem, że musimy ze sobą pogadać, tylko ja nigdy nie wiem jak to wszystko zacząć. Kocham Cię i nie chcę Cię stracić, jednak jak zdecydujesz, że z nami koniec nie będę miał do Ciebie pretensji. Wina leży po obu stronach i dobrze o tym wiemy. – Na tym skończyliśmy naszą rozmowę i chociaż byłam na niego wkurzona to brakowało mi jego bliskości. Ten wieczór zakończył się przyjemnie dla naszej dwójki i przez chwilę pomyślałam, że może jeszcze nie wszystko stracone.

Budzik Damiana zadzwonił wpół do piątej i również się przebudziłam, spaliśmy tak jak usnęliśmy wczoraj wieczorem w swoich objęciach. Na moich ustach błąkał się malutki uśmiech, nie wiem, kiedy ostatnio tak się uśmiechałam. Szturchnęłam go w rękę, bo nie mógł się obudzić, a budzik dzwonił i dzwonił.

            - Hej, czas wstawać maleńki. – Otworzył zaspane oczy i nie wiedział, co się dzieję.

            - Och Frankie myślałem, że to był tylko sen. – Wyłączył budzik. – Wspaniale jest się budzić w twoich ramionach. Cieszę się, że w końcu się uśmiechasz, brakowało mi tego. – Zrobiło mi się tak cieplutko na sercu. – Niestety muszę już wstawać. Odbijemy to sobie w weekend, co? – Nie czekając na moją odpowiedź pocałował mnie namiętnie w usta, kazał iść dalej spać. Po czym wciągnął na siebie bokserki i poszedł na poranną toaletę. Gdy wychodził do pracy wszedł po cichu do pokoju, jeszcze raz mnie pocałował i wyszedł. Czemu nie może być tak zawsze?

Ja miałam dzisiaj akurat wolne. Jest środa i nie wiem w sumie, za co mam się zabrać. Wyszłam odświeżona z toalety i poszłam do kuchni przygotować sobie śniadanie. Skoro mam wolne to ogarnę trochę mieszkanie i pójdę poćwiczyć, to mnie zawsze odpręża, a teraz muszę trochę pomyśleć nad swoim życiem. Do sprzątanie włączyłam sobie muzykę panny Ellie Goulding. Strasznie podobają mi się jej utwory. Spojrzałam na zegarek, dochodzi 12, więc muszę się pospieszyć, aby zdążyć potem z obiadem. Szybko się ogarnęłam i pojechałam swoim BMW na siłownię. Znałam tam wszystkich, bo to w końcu lokal mojej znajomej ze szkoły. Od razu zapowiedziała, że przyjęli do pracy nową panią instruktorkę siłowni. Zdziwiłam się, bo mówiła, że na razie ma wszystkie miejsca zajęte no cóż nie chciało mi się dalej wypytywać. Przebrałam się i poszłam na bieżnię, aby rozgrzać trochę swoje ciało. Pomieszczenie jest sporych rozmiarów i dużo w nim różnego sprzętu. O tej porze zawsze jest trochę ludzi. Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam swoją rozgrzewkę. Ta instruktorka kogoś mi przypominała, ale nie mogłam skojarzyć, kogo. Po 10 minutach mi się przypomniało, że to przecież ta sama dziewczyna, którą widziałam w parku z psem. Z bliska wydaję się ładna. Po chwili zorientowałam się, że myślę o jej urodzie i nie wiedziałam w sumie, dlaczego. Odgoniłam od siebie te myśli i zajęłam się swoim treningiem. Po bieżni przeszłam na rowerek, spędziłam na nim 15 minut ciągle obserwując nową dziewczynę. Co się z Tobą dzieje kobieto? Przecież nigdy żadna kobieta nie zrobiłam na Tobie wrażenia. Ganiłam sama siebie w myślach. Owszem jak, każda baba zwracałam uwagę na inne kobiety, ale nigdy nie pod takim względem. Po prostu mi się podobała. To jest nie do pomyślenia, że może podobać się mi jakaś inna dziewczyna, przecież nie jest lesbijka, ani nic. Marta właścicielka klubu przyszła do mnie na małe pogaduchy, chociaż dobrze wie, że nie lubię jak ktoś mi przeszkadza w ćwiczeniach.

            - Jak tam Damian? – Zapytała prosto z mostu. Spojrzałam na nią zaskoczona, bo w sumie od jakiegoś czasu nic jej o tym nie mówiłam.

            - Sama nie wiem... Kłócimy się, co chwilę o byle, co. Nie potrafimy się nawzajem zrozumieć, a wczoraj... – Przerwałam na moment i spojrzałam w kierunku tamtej dziewczyny, która również patrzyła w naszą stronę. – Wylądowaliśmy razem w łóżku i było na prawdę przyjemnie. – Spojrzałam z powrotem na Martę. – Nie wiem, co się ostatnio ze mną dzieję. Chyba musze jakoś się wyluzować, bo nie widzę innego wyjścia.

            - No to chyba dobrze wróży jak było wam ze sobą dobrze wczoraj? Może jeszcze nie wszystko stracone, co? – Popatrzyła na mnie jakoś tak dziwnie.

            - Co to ma być za wzrok? – Zapytałam ironicznie

            - Nie wiem, o co chodzi, ale jakoś tak dziwnie patrzysz na Patrycję, moją nową pracownicę.

            - Ja? Wydaję Ci się. – Zmieszałam się trochę. – Po prostu kogoś mi przypomina tylko nie wiem, kogo. – Udałam, że myślę, kogo może mi przypominać.

            - No ok, powiedzmy, że ci wierzę. – Pokazała mi język i odeszła, a ja automatycznie odetchnęłam z ulgą, że się nie zorientowała. Nie mogę tu dłużej zostać... Szybko wstałam z rowerka i popędziłam do szatni, weszłam pod prysznic i puściłam zimną wodę, aby otrzeźwić trochę swoje myśli. Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się ręcznikiem, gdy weszłam do szatni Pati stała w drzwiach i mi się przyglądała. Znieruchomiałam i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. 

wtorek, 19 lutego 2013

1.


Hej :) napisałam coś nowego, nie wiem jak to odbierzecie, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. Początek króciutki, zobaczymy jak to będzie dalej. Czekam na Wasze opinie. Pozdrawiam, kasiok.


*****



Kolejny raz wychodzę z domu trzaskając drzwiami. Mam już dosyć ciągłych kłótni ze swoim chłopakiem...

Na początku naszej znajomości było cudownie. Dbaliśmy o siebie nawzajem, wychodziliśmy na spacery, czule się do siebie zwracaliśmy. Obydwoje kochaliśmy się bez opamiętania. Nie było dnia żebyśmy się nie widzieli, chociaż godziny i nie przeszkadzało nam to. Wydawało mi się, że jest facetem na zawsze, że spędzę z nim resztę swoich dni. Niestety rzeczywistość okażę się chyba całkiem inna.

Z początku nasze kłótnie były rzadkie i nic nieznaczące, o jakieś głupoty. Teraz zaczyna się coraz gorzej, nie dość, że kłócimy się o totalne pierdoły to wszystko obojgu nam nie pasuję. Buty nie tak ułożone, naczynie niepozmywane, kurze niestarte, deska sedesowa nieopuszczona itd. Mam już tego wszystkiego serdecznie dosyć.

Wychodząc z domu zawsze idę do parku, znajdującego się 15 minut drogi od mojego bloku. Siadam na jednej z ławek, na której poznałam mojego chłopaka i myślę nad tym, co się z nami stało. Można powiedzieć, że byliśmy idealni, a teraz nie potrafimy poradzić sobie z najmniejszymi problemami... Nie wiem czy chce tak żyć.
Jest początek wiosny przyroda budzi się do życie. Ten widok zawsze przypomina mi szczęśliwe chwile. Siedząc na ławce i podziwiając uroku wiosny, obserwuję ludzi przechadzających się po parku i zazdroszczę im, jacy są szczęśliwi, a może tylko udają, że tak jest? Nie wiem, ale przynajmniej mają powody do uśmiechów, ja niestety na razie takiego nie mam.

Może pora, abym powiedziała coś o sobie. Mam 24 lata i na imię Frankie, mój ojciec był szkotem i wymyślił takie imię dla mnie, a mama oczywiście nie miała nic przeciwko. Aktualnie pracuję, jako szef ochrony w pobliskim markecie. Stanowisko nawet, nawet, nie ukrywam, że wolałabym być gdzieś wyżej, ale trzeba się chwytać tego, co jest pod ręką. Szukam różnych kursów, aby podnieść swoje kwalifikację, zobaczymy jak to wszystko się ułoży. Nie żyję od pierwszego do pierwszego, więc mi wystarczy jak na razie. Jestem średniego wzrostu i mam jasne włosy można powiedzieć, że nie za długie, szczupłą sylwetkę, ponieważ ćwiczę sporo na siłowni i często ze znajomymi gramy w siatkówkę. Mój chłopak ma na imię Damian i jest 2 lata starszy. Pracuję na wózku widłowym i całkiem nieźle zarabia. Również sporo ćwiczy i zawsze grał z nami… Właśnie czas przeszły, bo teraz odpuścił sobie i nawet nie wiem gdzie się w tedy podziewa. Na początku strasznie mnie to wkurzało, ale teraz za bardzo mnie to nie interesuję. To chyba świadczy o tym, że po naszej miłości nie zostało w sumie nic. Muszę wszystko sobie przemyśleć i zdecydować jak pokierować swoje życie dalej...




Siedziałam na ławce sporo czasu, bo nawet nie spostrzegłam jak powoli zaczynało się ściemniać, wnet zauważyłam pewną ciemnowłosą dziewczynę z labradorem. Kocham te psy, lecz sama takiego nie mam, ale uwielbiam je i zawsze jak gdzieś spotykam to wpatruję się w nie jakby były jakimś okazem zakazanym. Tak jest i tym razem. Park już opustoszał i mogłam spokojnie podziwiać piękno tego zwierzaka. Dziewczyna wyczuła, że ją obserwuję, bo spojrzała w moją stronę uśmiechnęła się i poszła dalej. Szkoda myślałam, że będę mogła się trochę napawać widokiem tego psa, niestety muszę wrócić do swojej rzeczywistości...